Sprawczość – moda czy niezbędna umiejętność życiowa?

Sprawczość – moda czy niezbędna umiejętność życiowa?

W ostatnich miesiącach coraz częściej pojawia się w przestrzeni publicznej hasło „sprawczość”. Zgodnie z obserwacjami Justyny Żukowskiej-Gołębiewskiej, ekspertki z Fundacji Unaweza, słowo to staje się wręcz „słowem roku”. Ale co właściwie się za nim kryje i dlaczego ma tak duże znaczenie dla młodych ludzi – a także dorosłych?

„Ostatnio sprawczość staje się słowem roku niemalże, chociaż jeszcze nikt tego tak nie ustalił, ale myślę, że w tym roku na pewno.”

Sprawczość – czym tak naprawdę jest?

Choć wielu z nas czuje intuicyjnie, że „sprawczość” oznacza możliwość wywierania wpływu na własne życie, okazuje się, że trudno podać jedną, zwięzłą definicję. Justyna Żukowska-Gołębiewska porównuje to do egzaminu ze studentami, którzy wiedzą, czym jest umysł, ale w chwili definiowania mają trudności z ujęciem go w jasne ramy. Czasem więc rozumiemy sprawczość na poziomie działania (co robimy), a zapominamy o tym, dlaczego czasem nie robimy tego, co mogłoby nam pomóc.

„To jest trochę z tym, jeśli się śmieję, że to jest taka anegdota pracy ze studentami, że wszyscy wiedzą, czym jest umysł, ale jak powiesz studentowi na egzaminie, zdefiniuj umysł, to naprawdę jest kłopot.”

Jednak fundamentem rozumienia sprawczości, w opinii ekspertki, jest nie tylko sam akt działania, ale też odpowiedzialność za decyzje, które podejmujemy. Jeśli dziecko (czy dorosły) patrzy na osobę, która podejmuje inicjatywę i bierze na siebie konsekwencje własnych wyborów, uczy się, że wpływ na otoczenie oraz na własne życie nie jest czymś niezwykłym i niedostępnym.

„Sprawcza osoba to co? Podejmuje decyzję, niezależnie od tego, czy ta decyzja będzie dobra, czy niedobra. To przede wszystkim podejmuje tę decyzję. Wyraża inicjatywę (…). Nie da się mówić o sprawczości bez odpowiedzialności.”

Rola otoczenia i złudne iluzje

Ważny kontekst stanowi środowisko rodzinne oraz szerzej – całe społeczeństwo. Dzieciom nie wystarczą bowiem deklaracje w rodzaju „bądź sprawczy”; potrzebują wzorców, które pokażą im, jak postępować. Justyna Żukowska-Gołębiewska zauważa, że niekiedy dorośli – zamiast wspierać rozwój kompetencji – ograniczają autonomię młodych przez nadopiekuńczość lub sprzeczne wymagania. Dziecko słyszy, że „może decydować”, a w praktyce ciągle mu się odbiera prawo do samodzielnego wyboru.

Ekspertka zwraca też uwagę na zjawisko iluzji. Istnieją bowiem trzy kluczowe iluzje, które kształtują nasze poczucie możliwości: iluzja samooceny, iluzja kontroli oraz iluzja nierealistycznego optymizmu. Z jednej strony, zbyt wysoko zawieszone oczekiwania mogą prowadzić do ryzykownych decyzji, z drugiej – pewna doza optymistycznego myślenia jest nam potrzebna, by w ogóle rozpocząć działanie.

„Jak trochę planujemy działania, to te podwyższone iluzje naszego postrzegania siebie niekoniecznie nam służą, bo jesteśmy brawurowi i wtedy jesteśmy dosyć ryzykowni w tych swoich fantazjach. Natomiast one są bardzo potrzebne (…), czyli nierealistyczne trochę w sytuacji, kiedy realizujemy.”

„Wszystko możesz”? Niekoniecznie

Justyna Żukowska-Gołębiewska odwołuje się do popularnej w mediach formuły motywacyjnej, która zakłada, że „wszystko jest możliwe, wszystko możesz”. Według niej to nieprawda, bo ograniczenia fizyczne czy okoliczności życiowe niekiedy wyznaczają granice, których nie sposób przeskoczyć. Zamiast ulegać złudzeniu nieograniczonej mocy, powinniśmy raczej szukać obszarów, w których mamy realny wpływ. Jeśli potrafimy rzetelnie ocenić, co jest w naszym zasięgu, zamiast marnować energię na nierealne cele, możemy wzmacniać poczucie skuteczności tam, gdzie faktycznie da się coś osiągnąć.

„Osoba, która nie ma nóg, nie przebiegnie maratonu. Może przejechać na wózku, ale nie przebiegnie maratonu. I musimy mieć tego świadomość, że pewne rzeczy nie są możliwe dla nas (…). Czy to oznacza, że znowu to wpływa na brak sprawczości? No nie, bo to oznacza, że my musimy poszukać obszarów, gdzie mamy poczucie sprawczości i kontroli.”

Dlaczego nie warto ufać krótkim receptom?

W erze mediów społecznościowych powstała moda na błyskawiczne „tutoriale” i „5 kroków do sukcesu”. Niestety, zdaniem Żukowskiej-Gołębiewskiej, takie proste rozwiązania potrafią przynieść efekt odwrotny do zamierzonego. Ktoś próbuje wdrożyć „magiczne rady”, nie bierze jednak pod uwagę innych warunków i okoliczności, a gdy ponosi porażkę, uznaje, że „to z nim jest coś nie tak”.

„Wbrew pozorom, te 20 sekundowe rolki, które mówią w 5 krokach o tym, jak być sprawczym, odbierają sprawczość. (…) Bo jeśli taki człowiek faktycznie podejdzie do tego literalnie i mówi, no dobrze, to ja idę i zrobię, i nie udaje się raz, drugi, trzeci (…), no to ma poczucie porażki.”

Sprawczość w praktyce – cierpliwość i proces

Zamiast natychmiastowych efektów lepiej postawić na świadomy proces. Ekspertka przywołuje przykład programu „Młode Głowy” Fundacji Unaweza, który stawia na długofalowe, kompleksowe wsparcie: warsztaty, scenariusze dla szkół czy webinary dla rodziców. Dopiero regularne działania, a nie jednorazowe zrywy, pozwalają na prawdziwe rozwijanie kompetencji miękkich, które w konsekwencji przekładają się na wzrost poczucia sprawczości.

„Nie osiągniecie szybkiego efektu po jednej lekcji, że trzeba cierpliwości, że trzeba tego młodego człowieka przeprowadzić przez ten cykl rozwijania kompetencji miękkich i być może na końcu on będzie umiał jedną rzecz z tych ośmiu, które zaproponujemy (…).”

Dorosły też się uczy

Kluczową rolę w tym procesie odgrywają dorośli – rodzice, nauczyciele, społecznicy. Nie wystarczy zapisać dziecka na zajęcia dodatkowe czy do psychologa i liczyć na cud. Potrzebna jest też refleksja nad własnym stylem wychowania oraz nad tym, czy nie wysyłamy sprzecznych sygnałów: raz pozwalamy na samodzielność, innym razem przesadnie kontrolujemy. Kiedy dorosły sam zmaga się z brakiem wiary we własny wpływ, dziecko łatwo przejmuje te negatywne wzorce.

„Największym zakłóceniem dla rozwoju kompetencji i sprawczości młodych ludzi jesteśmy my, dorośli. Poprzez nadmierną ochronę dziecka, czyli postawy nadopiekuńczości, ograniczające rozwój autonomii (…).”

Poczucie sprawczości – nie tylko mieć, ale też czuć

W podsumowaniu Justyna Żukowska-Gołębiewska zwraca uwagę na subtelną, acz istotną różnicę między tym, że „mam sprawczość”, a tym, czy „czuję” tę sprawczość. Owszem, można obiektywnie dysponować możliwościami, ale wciąż w praktyce nie czuć się wystarczająco kompetentnym, żeby z nich korzystać. Ta rozbieżność często prowadzi do zniechęcenia, a nawet wypalenia, szczególnie wśród osób działających społecznie lub aktywistycznie.

„Sprawczość to jest coś, że mamy. Mamy wpływ na nasze życie (…). Jak ja wiem, że mam, to mam sprawczość. Ale to, czy ja ją czuję, że mam, to jest jeszcze inna inszość.”

Ku wytrwałości i współpracy

Choć temat sprawczości bywa nadużywany w medialnych przekazach, rozmowa z Justyną Żukowską-Gołębiewską pokazuje, że tkwi w nim rzeczywisty potencjał zmiany. Odpowiedzialność, systematyczne działanie i właściwe modelowanie zachowań – to klucze, by sprawczość realnie rozwijać. „Liczymy się dla edukacji” przypomina przy tym, że żadna formuła czy magia „wszystko możesz” nie zastąpi długotrwałego, świadomego procesu angażującego dzieci, dorosłych i całe środowisko wspierające.

Posłuchaj całej rozmowy na ten temat!

4 marca 2025

Udostępnij