Musimy nauczyć się, jak się uczyć

Musimy nauczyć się, jak się uczyć

O zmianie metod nauczania, tak by miały na celu nie tylko zwiększenie efektywności edukacji, ale też lepsze przygotowanie uczniów do przyszłości, roli zrozumienia zasad funkcjonowania mózgu w edukacji i kluczowych dziś umiejętnościach rozmawiamy z Moniką Skuzą-Kraul, nauczycielką i brainologiem, czyli specjalistą od zarządzania dobrostanem.

Czym w szkole zajmuje się brainolog?

Moje zaangażowanie w edukację jest głębokie, ponieważ codziennie pracuję w jednym z liceów we Wrocławiu. Obserwuję zarówno wyzwania, jak i sukcesy obecne w naszym systemie edukacyjnym. Jako brainolożka, czyli osoba posiadająca rozszerzoną wiedzę o mózgu, jego funkcjonowaniu, możliwościach, ale też o trudnościach z jakimi się boryka współczesny człowiek, w świecie pełnym stresorów, informacji i bodźców, staram się szukać nowych rozwiązań, które ulepszą proces nauczania. Nie chodzi o „naprawianie” edukacji w tradycyjnym sensie-systemowym, ale raczej o wprowadzanie usprawnień, które są dzisiaj niezbędne, aby w pełni korzystać z tego, co oferuje świat w sposób przyjazny . Świat rozwija się szybko, ludzie, więc także uczniowie mają inny dostęp do informacji, inne wyzwania. Dlatego naturalne jest dla mnie dbanie o efektywne wykorzystanie możliwości mózgu i tworzenie atrakcyjnego środowiska nauki.

Jakie usprawnienia Pani zdaniem należy wprowadzić do szkoły, tak by lepiej przygotowała ona uczniów do przyszłości?

Jednym z kluczowych usprawnień, które bym wprowadziła, jest rozwijanie pracy w grupach, szczególnie w kontekście rozwijania kompetencji przyszłości- kooperacji. Dzieci, z którymi pracujemy dzisiaj, będą niedługo dorosłymi, funkcjonującymi w zupełnie innej rzeczywistości. Świat się zmienia, a wraz z nim sposób zarządzania informacjami i współpracy w opracowywaniu rozwiązań. W związku z tym, metody projektowe, mimo że nie zawsze są proste, mogą być kluczowe. Na przykład w nauczaniu przedmiotów ścisłych, których uczę, istotna jest zarówno indywidualna praca nad materiałem, jak i grupowe opracowywanie projektów, gdzie każdy wnosi coś od siebie. Uważam, że takie podejście nie tylko uatrakcyjnia edukację, ale także jest usprawnieniem, gdyż umiejętność wymiany informacji staje się jedną z podstawowych kompetencji poszukiwanych przez pracodawców.

Drugim istotnym aspektem jest radzenie sobie z nadmiarem informacji. Jak mówi mój mentor, prof. Marek  Kaczmarzyk, nasz problem nie polega już na dostępie do informacji – one nas wręcz bombardują. Musimy nauczyć się selektywności i krytycznego myślenia w ich wyborze. Nie chodzi tylko o to, by informacje były łatwo dostępne przez internet. Musimy umieć je zapamiętywać i przetwarzać, ale przede wszystkim selekcjonować. W związku z tym, powinniśmy kierować się w stronę zdobywania zweryfikowanych, pewnych informacji, które wymagają od nas wysiłku i refleksji. Nie obawiam się wykorzystania AI w edukacji, ponieważ może to przynieść znaczące korzyści. Oczywiście, istnieje ryzyko nadużyć, ale należy je przewidywać  i doceniać potencjał tego narzędzia, które staje się powoli naszą codziennością.

Jak można lepiej nauczyć dzieci umiejętności uczenia się?

Podstawą powinno być wprowadzenie w już na wczesnym etapie nauki  umiejętności wyszukiwania, sprawdzania i porównywania informacji z różnych źródeł. To fundamentalne umiejętności, które pozwalają dzieciom na sensowne operowanie informacjami i wybieranie tego, co istotne i sprawdzone. Na rynku pojawiają się różne firmy, które obiecują dostosowanie stylu uczenia się do indywidualnych preferencji ucznia, cudowne metody poprawiające skuteczność uczenia się . Mogą one być jednak atrakcyjne, ale powierzchowne, nie poparte wiedzą naukową, np. synchronizacja półkul mózgowych, czy  dostosowywanie metody nauki do dominującej u dziecka półkuli mózgu, czy kinezjologia edukacyjna Dennisona. Łączy je jedno  chwytliwość marketingowa, ale też to ,że są neuromitami, nie mającymi nic wspólnego z  prawdą naukową.  Ważniejsze jest by nauczyć dzieci, jak elastycznie i efektywnie korzystać z własnych zdolności poznawczych, które są z natury plastyczne i które można trenować.

Czyli musimy się nauczyć, jak się uczyć.

Dokładnie! Brzmi to może dość oczywiście, ale  jeśli się nad tym zastanowimy, nikt nigdy nie tłumaczył nam, jak to robić. Nawet dzisiaj rzadko spotykam się z sytuacją, w której ktoś wyjaśnia dzieciom, jak się uczyć. Ale to właśnie m.in. rola brainologa, nowego zawodu w Polsce. Brainolog, czyli specjalista od zarządzania dobrostanem, to zawód  stosunkowo nowy. W Europejskim Instytucie Brainologii, gdzie jestem zrzeszona, uczymy się, jak nauczać innych, poszukiwania i stosowania  narzędzi i metod dla osiągnięcia dobrostanu. Chodzi o to, by nasze życie było komfortowe, byśmy nie przeciążali nadmiernie mózgu, lecz znajdowali narzędzia ułatwiające funkcjonowanie  w nowym, dynamicznym, ale  przebodźcowującym świecie. Działamy m.in. na poziomie rozwoju osobistego, na poziomie planowania i wdrażania rozwiązań w edukacji, ale także usprawniamy działanie firm, wykorzystując naturalne predyspozycje i talenty ludzi, aby ułatwić realizację zadań firmy, z zachowaniem higieny naszego mózgu. Uogólniając,  wskazujemy rozwiązania   usprawniające  życie , aby skutecznie dążyć i powracać do dobrostanu.

Skąd pomysł, że jako nauczycielka zainteresowała się Pani zarządzaniem dobrostanem i brainologią?

Marzenia są po to, by je realizować. Już kilkanaście lat temu chciałam studiować psychologię pozytywną. Jako biolog ewolucyjny dostrzegam, jak stres wpływa na nas i jak zmienia się środowisko, oraz jak często szkodzimy sobie w tym środowisku. W tamtym czasie studia z tej dziedziny były dostępne tylko za granicą.

Miałam wtedy inne obowiązki, miałam małe dziecko, i nie wszystko poszło zgodnie z planem. Ale w naturze nic nie dzieje się bez przyczyny. Teraz udało mi się spełnić to marzenie. Chcę stosować zasady biologiczne, które obserwuję, w codziennym życiu i w pracy  ponieważ naprawdę działają.

Jakie praktyczne aspekty powinni brać pod uwagę nauczyciele, a także rodzice, w kontekście edukacji?

Nauczyciele, a także rodzice, powinni zwracać uwagę na wiele elementów, w tym na sposób zadawania prac domowych. Prace domowe to obecnie gorący temat. Zgadzam się, że efektywne uczenie się wymaga powtarzania i utrwalania materiału, jednak nie wszystkie zadania są skuteczne. Osobiście preferuję metody, które pozwalają uczniom na praktyczne ćwiczenie umiejętności podczas lekcji. Ważne jest zachowanie umiaru w ilości zadań i zadawanie takich ćwiczeń, które naprawdę coś wnoszą, a nie są tylko streszczaniem podręcznika.

Musimy pamiętać, że nastolatki przechodzą przez okres intensywnej rewolucji w swoich mózgach. Ich mózgi rozwijają się dynamicznie, ale jednocześnie dochodzi do procesu 'przycinania’ – około 50% połączeń nerwowych z okresu dziecięcego jest eliminowanych, gdyż przestają być potrzebne. Mózg jest generalnie drogim energetycznie narządem- zużywa około 20% naszej dobowej energii, pomimo że stanowi tylko około 2% masy ciała.

Dojrzewanie to  wymagający moment, w którym mózg jest szczególnie obciążony, bo wytwarza nowe , dorosłe szlaki informacyjne i przebudowuje się jednocześnie. W związku z tym, powinniśmy wspierać młodzież w ich rozwoju, umożliwiając im prawo do popełniania błędów i poszukiwania swoich dróg, ucząc przez doświadczanie. Nie powinniśmy zapełniać ich kalendarzy na dwa tygodnie naprzód bez szansy na odpoczynek czy zmianę planów, a nawet nudę. Ważne jest, by mądrze wprowadzać ich w świat dorosłości, stopniowo przenosząc na nich odpowiedzialność, pamiętając, że obszar odpowiedzialny za planowanie działań, przewidywanie ich  konsekwencji (kora przedczołowa) dopiero dojrzewa, proces ten potrwa do ok. 25 roku życia.

Jest również kluczowe, aby młodzi ludzie mieli wystarczająco dużo czasu na sen i odpoczynek. Należy ograniczać ich ekspozycję na bodźce i niebieskie światło przed snem, aby ich mózgi mogły się regenerować.

Polecam książkę, która stała się dla mnie drogowskazem w kontekście wspierania rozwoju młodych ludzi: Kochaj i pozwól na bunt. Autorstwa Joanny Szulc. To genialne źródło wiedzy dla każdego rodzica, napisane przez dziennikarkę, która zebrała liczne doświadczenia w tej dziedzinie.

Jako brainolożka i nauczycielka również zwracam uwagę na budowanie odporności psychicznej naszych podopiecznych.  Jako dorośli zobowiązani jesteśmy do zaopatrzenia ich w wachlarz umiejętności pozwalających funkcjonować w świecie w sposób przyjazny dla mózgu. Powinniśmy również nauczyć młode pokolenia zachowywania właściwego balansu między pracą , a życiem .  I sami również powinniśmy to wdrożyć. Niestety ,wg ostatnich badań,  Polacy są na ostatnim miejscu w Europie jeśli chodzi o zachowanie  równowagi w tym aspekcie (work-life balance). I tutaj również widzę szerokie pole do działania dla zajmujących się edukacją.

9 maja 2024

Udostępnij