
Więcej szacunku dla młodego wizerunku. Jak naprawdę chronić prawa dziecka w cyfrowym świecie?
Dzieci nie tylko potrafią nazwać problemy, z którymi mierzą się w sieci. One doskonale wiedzą, co im szkodzi, jakiego wsparcia potrzebują i jakich rozwiązań oczekują. To, czego wciąż im brakuje, to realny wpływ i uwzględnienie ich głosu w działaniach dorosłych.
Rozmowa z Katarzyną Hernandez, dyrektorką Zespołu Edukacji Cyfrowej i Bezpieczeństwa w Sieci w Biurze Rzecznika Praw Dziecka, pokazuje jedno: młodzi są ekspertami od życia online. To my, dorośli, mamy jeszcze wiele do nadrobienia — zwłaszcza w zakresie świadomości ich praw.
Świat cyfrowy to ich rzeczywistość
Dla młodych ludzi nie istnieje już podział na „świat realny” i „świat cyfrowy”. Internet to ich naturalne środowisko – są w nim od zawsze, a codzienne funkcjonowanie offline i online splata się w jeden strumień doświadczeń. To właśnie dlatego Biuro Rzecznika Praw Dziecka zainicjowało działania, które mają pomóc dorosłym zrozumieć tę rzeczywistość i wspierać dzieci z poszanowaniem ich podmiotowości.
– „Młodzi ludzie są biegli w świecie cyfrowym. Zostali w niego wrzuceni od urodzenia. Dla nich to nie jest środowisko obok – to jest ich środowisko” – mówi Katarzyna Hernandez.
Co naprawdę jest dla nich problemem?
W badaniach Biura Rzecznika Praw Dziecka aż 84% młodych wskazało hejt jako główne zagrożenie. Kolejne miejsca zajęły: publikacja wizerunku bez zgody oraz nękanie w sieci. Nie są to dane, które mogą dziwić – są jednak dowodem na dojrzałość i samoświadomość młodych.
– „Dzieci wiedzą, co się dzieje w sieci. Wiedzą, na co są narażone. I mają swoje przemyślenia, jak temu zapobiegać” – podkreśla Hernandez.
Zamiast traktować je jak biernych odbiorców edukacji cyfrowej, powinniśmy widzieć w nich aktywnych partnerów. Nie wystarczy, że dorośli rozmawiają o rozwiązaniach. Muszą rozmawiać z dziećmi – słuchać ich rekomendacji, reagować na zgłoszenia, angażować je w proces decyzyjny.
Prawo do głosu i prawo do prywatności
Biuro Rzecznika przypomina, że Konwencja o Prawach Dziecka – choć powstała przed epoką smartfonów – gwarantuje młodym ludziom m.in. prawo do partycypacji i prawo do prywatności. Te prawa obowiązują również w świecie cyfrowym. Dziś stają się fundamentem debaty o ochronie wizerunku.
– „To smutne, że dzieci słyszą: 'Mam zgodę twojej mamy, więc się nie zasłaniaj’” – mówi Hernandez. – „To cytaty z życia. A przecież dziecko też ma prawo powiedzieć 'nie’. I musi mieć poczucie, że zostanie wysłuchane.”
Kampania „Więcej szacunku dla młodego wizerunku”, prowadzona przez Biuro Rzecznika, to jeden z kroków ku zmianie myślenia. Jej celem jest nie tylko przypomnienie o obowiązującym prawie, ale i budowanie kultury uważności, delikatności i zgody.
Technologia nie zwalnia z rozmowy
Rodzice, nauczyciele i szkoły coraz chętniej korzystają z narzędzi cyfrowych do komunikacji i monitorowania dzieci. To zrozumiałe – dzienniki elektroniczne, grupy na Messengerze, zamknięte konta na Facebooku. Ale gdzie w tym wszystkim przestrzeń dla dziecka?
– „Kiedy my, dorośli, wiemy wszystko z komunikatora, to siłą rzeczy mniej pytamy. A dzieci nie mają już nawet okazji opowiedzieć same, co się wydarzyło. Tracimy coś więcej niż prywatność – tracimy relację” – mówi Hernandez.
Nie każde zdjęcie musi trafić do internetu. Nie każde zdarzenie wymaga cyfrowego śladu. A każde dziecko ma prawo do chwili, która należy tylko do niego.
Czego dziś potrzeba najbardziej?
Na koniec rozmowy Katarzyna Hernandez odpowiada bez wahania: potrzeba słuchania młodych.
– „Nie chodzi o to, by mieć młodzieżowy organ do podpisu w raporcie. Chodzi o to, żeby młodzi ludzie naprawdę czuli, że ich zdanie się liczy. Że są współtwórcami zmian.”
Prawdziwa partycypacja to nie hasło. To codzienne decyzje – o tym, kiedy zrobimy zdjęcie, kiedy je opublikujemy, kiedy zapytamy dziecko, co czuje. A przede wszystkim: kiedy damy mu przestrzeń, by mogło powiedzieć „nie” – i by to „nie” zostało uszanowane.
10 czerwca 2025